Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Co mnie straszy w Ameryce

 Jesień w Polsce to czas wykopywania ziemniaków, oglądania kolorowych liści, zbierania grzybów i delektowania się dyniowymi przysmakami na stole. Ameryka z kolei ma inne zwyczaje i tradycje w tym okresie. Miałam nieco niepokojące doświadczenie, ucząc się o nich z pierwszej ręki. Słońce szybko zachodzi, dni są krótsze, a popołudniowe spacery często kończą się ciemnością. Tak było, gdy postanowiłam wybrać się na spacer sąsiednimi ulicami, trasą, którą znałam. Obszar był pełen niskich, wielopiętrowych domów. Kiedy spacerowałam, podziwiając liście na drzewach, nie spodziewałam się niczego niezwykłego.  Nagle, gdy zbliżałam się do domu, usłyszałam przerażający głos mówiący: „Widzę cię, nie uciekniesz mi” i tak dalej. Zaskoczona zatrzymałam się w miejscu, spodziewając się, że ktoś wyjdzie z domu. Ku mojemu zaskoczeniu dom był pokryty duchami, pajęczynami, szkieletami i innymi przerażającymi dekoracjami, a głos, który słyszałam, pochodził z upiornej zabawki przypominającej ducha. Wte...

Tego nie ma w Ameryce

Kiedy leciałam do Stanów, najbardziej martwiłem się brakiem dostępu do polskich produktów i polskiej kuchni. Dlatego, kiedy przeprowadziłam się z małego amerykańskiego miasteczka do Nowego Jorku, od razu wyszukałam polskie marki i polskie produkty spożywcze, które znałam. 

Nie było to szczególnie trudne, ponieważ polska społeczność jest silną grupą mieszkańców tego miasta, a dzielnica Greenpoint to taka mała Polska… jeszcze. Już w pierwszym tygodniu po przeprowadzce postanowiłem ugotować narodową polską zupę, zwaną rosół. Do tej pory, mieszkając za granicą, nigdy nawet nie próbowałam podjąć się tego zadania z prostego powodu: rosół bez korzenia pietruszki to nie rosół, a w Ameryce prawie nie ma go w żadnym sklepie. 

Więc kiedy zobaczyłam biały korzeń pietruszki w sklepie z polskimi produktami w Nowym Jorku, zrobienie rosołu było przesądzone. Zabrałam wszystkie pietruszki z półki i z całym pudłem łupów, niosąc je jak trofeum lub puchar w dyscyplinie rzeczy niemożliwych, poszłam szukać kasy.  Kasjerka zeskanowała moje zakupy z wielkim zdziwieniem, aż zapytała z ciekawością, co robi się w moim kraju z tym warzywem i jakie mam wobec niego plany. W domu zaczęłam  gotować bulion mimo, że pietruszka nie pachniała ani nie smakowała jak to co znałam z mojego kraju. Wyjaśniłam sobie, że to prawdopodobnie odmiana amerykańska. 

I rzeczywiście, to była odmiana amerykańska, ale pasternaku pospolitego, a nie pietruszki korzeniowej. 😂

Komentarze

Prześlij komentarz